fot. Ola
Zgubiłam się w tym nowym czasie, tych poprzesuwanych godzinach. Wieczorem jestem szybko senna, wcześnie rano nie mogę spać. Obie z kotką nie umiemy się znaleźć w szarości, co powinna być ciemnością, tak, jak nie znajdujemy się w moim wielkim pustym łóżku. Zajmujemy tylko jego skrawek. Ciekawe, czy kołdra będzie widocznie zużyta bardziej tylko z jednej strony, prześcieradło, jedna poszewka na poduszkę, pewnie druga poduszka będzie za jakiś czas dużo bardziej miękka od mojej.
Odkrywam na nowo słowa i to, jak różnie je sobie wszyscy interpretujemy. Ładne słowa. Lojalność, wsparcie, uczciwość, przyjaźń...
Ściągam je sobie z firmamentu, szkoda, żeby się tylko kurzyły.
Odkładam za to słowo "miłość", trochę mi się zużyło. Chyba ktoś kiedyś kochał i może nawet był kochany, ale wydaje mi się szalonym nieporozumieniem zakładać, że chodziło o mnie.
Całkiem dobrze jest słuchać ckliwych piosenek i nie mieć żadnej konkretnej twarzy natychmiast przed oczami.
Wieczorem ściągam dziś parę osób do siebie.
Jestem słaba, jestem tak cholernie zmęczona, moje ciało czasem wysyła mi delikatne sygnały, ale nie bardzo wiem, co miałabym z nimi zrobić.
Dziś po prostu chcę się napić wódki.