czwartek, 24 października 2013

313

fot. Łukasz

Mam nadzieję, że autor powyższego - niewątpliwego - dzieła, wejdzie tu za jakiś czas i najzwyczajniej umrze ze wstydu... Następnym razem se to przybliż, pieronie... (Oczywiście, też mogłam przybliżyć, wiem.)

Spotykam dziś osoby z jakichś innych czasów, a nawet światów.
Krzysiek kiedyś zabierał mnie i moją siostrę na wernisaże i inne ciekawe imprezy, i mam wrażenie, że to było naprawdę niedawno, no, góra dwa lata temu. Podczas gdy tak naprawdę... tu musiałaby mi pomóc siostra, ale stawiam, że minęło minimum dziesięć lat.
A z Robertem byliśmy w skałach zaledwie przed paroma miesiącami. 
I wydaje mi się, że od tamtych wrażeń, spotkań, od tamtego powietrza upłynęły już całe wieki, że może tego nigdy nie było.

Ale! Drodzy moi (w większości anonimowi) czytelnicy!
Absolutnym odkryciem dnia jest... no, dobra, są dwa odkrycia.
Po pierwsze, zobaczenie suchego dna w miejscu, w którym powinien sobie chlupotać płyn chłodniczy. 
Natomiast drugie odkrycie to jest... to jest dziesięć leveli wyżej, to jest, proszę państwa - synestezja. Słyszeliście o czymś takim? Ja myślałam, że takie rzeczy to tylko w książkach, a tymczasem to naprawdę istnieje. I idealnie trafia w moje uwielbienie dla dziwactw.
Lubię nienormalności. 
I blizny.

Znikam na 3 dni. Potem uzupełnię wpisy ze wstecznymi datami. Zdjęcia będą robione, jak należy, a alkohol będzie pity zachłannie. Czyli też jak należy.
Trzymajcie się! Udanego weekendu i wam!

3 komentarze:

  1. Mogę spokojnie zasnąć, zobaczywszy dzisiejsze zdjęcie ;-) Trzymaj się, udanego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Tokarczuk i Bator :-) :-* ! Suche dno uzupelnimy odpowiednimi plynami hehehe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Wniebowzięci "człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać" Agni lataj i wąchaj kolory, ))

    OdpowiedzUsuń