fot. Beata
Jest mi dziś dobrze.
Jest mi dziś źle.
Jest mi smutno, i radośnie, i błogo, i ciężko.
Jest mi RÓŻNIE, więc: normalnie.
Wypalam papierosa z Beatą, cierpię z powodu choroby przyjaciela, po godzinach w pracy słucham głośno muzyki, zjadam w bufecie najbardziej słony barszcz świata, wieczorem oglądam fajne filmy i coraz bardziej cieszę się tymi samotnymi wypadami do kina. Co więcej - one są coraz mniej samotne! Choć uparcie siadam osobno.
Ktoś chwali moje włosy, ktoś jeszcze chwali moje włosy, z kimś żartuję, o kogoś się boję, ktoś pyta "jak to robisz, że tak dobrze sobie dajesz z tym wszystkim radę", ktoś wsiada do mojego samochodu i nim odjeżdża, wiem, że to mój mąż i cieszę się, że nie zastukał w okno, że dał mi dzisiaj spokój.
Zaniosłam wcześniej do samochodu jego kolejne rzeczy plus maszynkę do chleba, którą kiedyś dostaliśmy od rodziców, a która od początku mi się nie podobała i mnie wkurzała, plus wagę łazienkową, która również była prezentem od jego rodziców i osobiście uważam, że trudno wymyślić mniej trafiony.
Tyle! Żyje się, zwyczajnie się żyje, choć jeszcze niedawno się myślało, że to "zwyczajnie" już nigdy nie będzie możliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz