piątek, 18 lipca 2014

46

fot. Jeszcze-Mąż

Przegapiłam moment, w którym mój chrześniak stał się takim gadułą. Zawsze nawijał, ale teraz buzia mu się naprawdę nie zamyka. A jego skojarzenia podążają drogą dla reszty ludzkości raczej niepojętą. Łączy dowolne wątki, miesza fakty z własnymi wersjami zdarzeń ("żartowałem!"), myli imiona albo je przeinacza. Z Mateusza zrobił Tymoteusza, a z Artura - Tortura.
Dlatego, kiedy dziś wiozę go do siebie na weekend, a on po drodze wspomina, że jego siostra chciała iść na plażę z Rafałem, pytam, z jakim Rafałem.
- No z twoim Rafałem!
Serce we mnie zamiera. Dobrze, więc niech to będzie teraz.
- Tymusiu... to już nie jest mój Rafał.
- Dlaczego?
- Tak się po prostu stało. On ma teraz nową dziewczynę.
- To ja zrobię, żeby to był znowu twój Rafał.
- Nie musisz. I tak się już nie da.
- Ja mu powiem, że ona jest brzydka.

A ja naprawdę myślałam, że już nie będę płakać.

Ale Rafał przyjeżdża późnym wieczorem i spędzamy razem kilka godzin. Pomaga mi z komputerem, przytula się do małego (to nasz wspólny chrześniak), trochę rozmawiamy. Jest spokojnie i miło.

1 komentarz:

  1. Ja miałam spędzić od dziś tydzień z moim chrześniakiem, ale pieprzony los chciał inaczej...Momentów z życia Miśka, w których mnie nie ma nie potrafię już zliczyć i nie czuję się z tym najlepiej...

    OdpowiedzUsuń