fot. mia mama
Nie wyciągajcie pochopnych wniosków, to nie jest wpis sponsorowany, choć linków nie braknie. Na trzy miesiące przed końcem tego bloga, nikt jeszcze nie odkrył jego potencjału i nadal nie zarobiłam złamanego grosza na tym moim pisaniu, co zresztą nie boli mnie jakoś szczególnie.
Bolało, kiedy rano uciekając przed nerwowymi kierowcami na parkingu przed szkołą Olimpii, pierwszy raz w życiu naprawdę zrobiłam krzywdę swojemu samochodowi. Ryczałam długo... właściwie, dopóki nie pocieszył mnie jeszcze-mąż. (Oczywiście, potem trochę chlipałam z tego właśnie powodu, że to on znalazł najwłaściwsze słowa. Baby.)
Potem jeszcze próbowałam przeprowadzić jedną rozmowę, z którą zwlekałam od dawna, ale efekt był dość przykry, asertywność to dla mnie nadal w znacznym stopniu piękna teoria.
Dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy po powrocie z pracy zastałam w domu paczkę od Kobiecym Okiem. Jakiś czas temu natknęłam się na ich konkurs i pomyślałam, że fajnie by było zaoszczędzić na wydatkach, po prostu wygrywając sobie trochę jedzenia - więc je sobie wygrałam. Dań Babci Zosi nie znałam wcześniej, ale jestem pewna, że zagoszczą u mnie na stałe, bo jestem zachwycona składem. Jeśli coś ma być kaszą z soczewicą, to składnikami są kasza i soczewica. Bomba.
Nie zdążyłam jeszcze skosztować, bo wieczór spędziłam z mamą na zakupach.
A kiedy wróciłam i włączyłam fejsbunia, czekała na mnie kolejna dobra wiadomość - wygrałam koszulkę od Qdizajn! Nie mogę się jej już doczekać, bo od dawna ich bardzo lubię i co miesiąc tuż po wypłacie przeglądałam ich stronę. (Oczywiście, zdrowy rozsądek wygrywał. Szkoda, że ten sam zdrowy rozsądek drzemie przy zielonych słupkach.)
Choć nie jestem więc być może ostatnio najbardziej przytomna i zorganizowana, to czuję się dzisiaj, w pewnym sensie przynajmniej, dość zaradną.
Słyszysz, losie???
Powiem fejsbukowo, że bilans jest taki: lubię to!
OdpowiedzUsuńGratki wygranych :)
OdpowiedzUsuń