fot. mia mama
Jestem dziś ofiarą koktajlu.
Najpierw mam dylemat, czy na pewno pić przed pójściem biegać. Pod koniec szklanki już wiem, jaką decyzję powinnam była podjąć, a tu już zza rogu wychyla się mama...
Wielka dolewka koktajlu truskawkowego mojej mamy - odmówić nie sposób, ale jestem momentalnie pokonana, na bieganie już nie ma szans.
To dobry dzień. Zaczęty od bardzo, bardzo miłego maila, będącego ogromnym zaskoczeniem i dowodem, że warto, a nawet trzeba sięgać, prosić, pytać, mówić ludziom i światu, czego się chce.
O co dokładnie chodzi, opowiem dopiero za parę tygodni.
Proszę, zaufajcie mi jednak i zapamiętajcie: trzeba głośno mówić, czego się chce.
Wstyd jest cechą ważną, ale czasem - co najmniej - wysoce niepożądaną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz