wtorek, 17 czerwca 2014

77

fot. mia mama

Idę dziś po nowy telefon i nową umowę z tego tytułu. Wszystko trwa, trwa, a na koniec dowiaduję się, że albo odkładam sprawę na przyszły tydzień, albo biorę nową kartę sim i tracę wszystkie kontakty.
Waham się, muszę przyznać, że się waham, ale jakieś piętnaście sekund maksymalnie.
Mam więc nowy piękny telefon, fajną umowę (naprawdę nie żałuję, że nie zamieniłam pomarańczu na fiolet, jak planowałam) i mam kolejny nowy początek. Taki malutki, ale jednak bardzo mnie cieszący.

A rano jadę na przystanek na rowerze i ta krótka przejażdżka ładuje mnie pozytywnie... może na całą resztę dnia. Bo jakoś do teraz mi dobrze, co nie jest tak do końca w moim stylu.
Chociaż, ten nowy telefon też robi robotę.
No i Huta w perspektywie, od jutra wieczorem do niedzieli, ale czad. Huta jest super.

ze stacyjki siedmiu smutków
rusza pociąg krasnoludków (...)
jeden chciałby do krakowa
drugi woła - huta nowa!

Już w przedszkolu nas uczono, że to nie to samo!
(Nie, ja też nie wiem, ku czemu zmierza ten post. Dobranoc.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz