piątek, 23 maja 2014

102

 fot. Asia
(ale obróbka ja! podkreślam, bo jakoś wyjątkowo dziś jestem dumna z efektu...
hm, bo chyba nie myśleliście, że nic
przy tych zdjęciach nie robię?..)

Odwiedza mnie dziś w pracy, po złożeniu pozwu.
Pomaga przy samochodzie, przypomina o istnieniu płynu chłodniczego (a właściwie, o jego nieistnieniu). Zwyczajnie gadamy, zwyczajnie miło.

Jestem potem trochę martwa.
Przyłapuję się nie tylko na gapieniu w nic, ale też na rozbieraniu się jeszcze przed wejściem do toalety.

Już się obudziłam, odżyłam, już jest dobrze.
(Także dzięki temu pięknemu panu.)

No bo miło jest zawsze najgorzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz