poniedziałek, 21 kwietnia 2014

134

 fot. A.

Na Lany Poniedziałek Dominika wymyśla wersję hard. Po południu wszyscy jesteśmy zupełnie albo prawie zupełnie mokrzy, niektórzy z piachem w majtkach, inni z odciskiem kory na czole.
Dziś próbuję spływania kajakiem i to, co wyobrażałam sobie jako łabędzie sunięcie gondolierów wzdłuż ścieku, okazuje się niezłym machaniem wiosłami, kilkudziesięcioma walnięciami ze wszystkich sił w pieńki, włażeniem z własnej woli w wodę i, po prostu, absolutnie fenomenalnym sposobem spędzania Świąt albo jakiegokolwiek wolnego czasu.
Zamiast trzech godzin, spływamy prawie sześć, ale co tam. Ostatni raz tak cuchnęłam mułem jako dziecko, pływając latem w stawie hodowlanym. Czad.
Wieczorem trochę ciężko kontaktuję przy ognisku, ale lepszego finału takiego dnia przecież nie mogłabym sobie wymyślić.
I jeszcze nocleg w drewnianym domku, gorący prysznic, o mamo.
- Dominika, jesteś super.
- Co ci będę ściemniać - wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz