fot. ciocia Stasia
Pieczone buraki, pasta marchewkowa... uwielbiam zapełniać swoją lodówkę takimi cudami! I nie mogę się już doczekać kiełkownicy, którą ma dla mnie Łu.
Ciocia - moja chrzestna - bardzo miło reaguje na prośbę o zrobienie zdjęcia. To dla mnie dość zaskakujące, bo tak naprawdę, trochę wstydzę się o to pytać.
I na koniec, parę słów do mojej ulubionej (jedynej?) komentatorki.
Iza, za chiny ludowe nie można się do Ciebie dodzwonić, więc tutaj - ha! - ze szczerego serca: wyprostowania zakrętów, przynajmniej niektórych. Czasu na malowanie drzew albo inne preteksty do nadrabiania wzajemnych zaległości. Zachowania tej niesamowitej siły, którą w Tobie podziwiam.
Jesteś fantastyczną kobietą. Pod wieloma względami, wzorem do naśladowania.
Niech Ci jest dobrze w życiu.
Lubię Cię bardzo.
A dla reszty - link do niebanalnego bloga Izy. Może to ją sprowokuje do nadrobienia zaległości we wpisach! Lenia jednego! Cudownego. Ściskam Cię mocno, mocno.
Ojej... [spłoniła się jako róża]
OdpowiedzUsuń