sobota, 1 marca 2014

185

 fot. Abelard

Nawet, jeśli jakoś nie potrafi się tego powiedzieć głośno, czasem - na szczęście - docenia się rzeczy najprostsze.
Spokojne robienie zaproszeń (i to, że ktoś je znowu zamówił - trzeba jakoś zdobyć pieniądze na przeżycie w sierpniu wśród wulkanów).
Tańczenie z butelką wina, która, oczywiście, głównie dla imidżu.
Snucie się w starych spodniach dresowych.
Kawę.
Popołudniową drzemkę, z której robi się wieczorna.
Wyłapywanie uśmiechów.
Spojrzeń.
Puste miasto nocą.
Muzykę zawsze dobrą.
I znowu chce się wierzyć, że ktoś kiedyś pokocha bez ocen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz