fot. Marta
Lubię te okruszki ciepła, dobra, te przyjemności tak maleńkie, przyjemnostki wręcz.
Mam dziś dzień "nie znoszę ludzi", a więc i siebie, chowam się za okularami, chowam w wielki ponaciągany sweter z golfem, chcę bardzo niebyć (taak, za parę dni dostanę okres)... i znajoma, wcale nie bliska, pyta, czy mnie przytulić i tak po prostu to robi.
O, albo to, że mój tata prosi mnie i siostrę o powrót do stołu, bo chce zrobić zdjęcie, i mówi - zaczynam 365 Marek.
Drobiażdżki dodające smaku.
I ta najważniejsza dziś rzecz. Tak wyczekiwana, że aż nie umiem jej ubrać w słowa.
Za pół roku, już za pół roku będę wreszcie tak daleko stąd. Z kochaną Łu i nikim więcej.
Kto stamtąd wróci? Jaka?
Tyle szczęścia z dwóch biletów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz