czwartek, 16 stycznia 2014

229

 fot. mia mama

Trochę tu jestem... zdeformowana. Nie szkodzi.

Ciągle jestem senna. Ciągle. Może tylko przez parę godzin po przebudzeniu trzymają się mnie jakieś strzępki przytomności, a poza tym - nieustannie marzę o łóżku.
Pustym, dodam.

Nocą, dla odmiany, zdarza mi się marzyć, żeby puste jednak do końca nie było... ale też nie za długo o tym myślę, bo od paru dni znowu udaje mi się zasypiać jak kamień, jak tylko przyłożę głowę do poduszki.
I mam niewiele snów. Śpię jak... trup..? Umieram co noc?..
Stąd te zmarszczki?.. (Samą mnie dziwi ta logika - czy trupom robią się zmarszczki?)
I dlatego mi tego snu ciągle za mało? Przez te poranne zmartwychwstania?..

Wiem, że bredzę.
Nie jestem w stanie napisać tego posta o czymś innym.
Spać. Bardzo chce mi się spać.

Dobra. Spróbuję.
Zrobiłam pastę z awokado i mam wrażenie, że jeszcze nigdy nie wyszła mi tak smaczna.

Cieszę się na nadchodzący weekend z cudownymi dziewczynami.
Cieszę z minionego z przyjacielem.

Cieszę z próbek kosmetyków, które przyszły mi dzisiaj.
Z wiedzy, że lubię kapary.
I że nie lubię pierogów z kaszą i miętą.

I że już kończę to nędzne pisanie, i że zaraz pójdę do wyra. Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz