sobota, 14 grudnia 2013

262

 fot. Gosia

Znowu ludzie poznani przed paroma tygodniami, do tego jacyś fajni nowi, piękni, cała kupa barwnych, gadatliwych, inteligentnych, roześmianych, poprzebieranych...
... i poplątanych...

Alkohol każdemu wywoła jego diabła do tablicy.

Uświadamiam sobie głowę trochę za mocno rozpaloną i wychodzę w nocne miasto. Bez czarnych skrzydeł, które zdjęłam już dużo wcześniej, ale w długiej obszernej spódnicy, kapelusz mocno wciśnięty na oczy, spaceruję spokojnie i ktoś mnie bierze za manekina, ktoś inny jest pewien, że uciekłam sprzed ołtarza. Nikt nie robi mi krzywdy, a kiedy wracam, czuję, że wiatr zabrał sporo niepokoi, za to dziwi, że hula w środku - że jednak jest jeszcze we mnie dziura, a w niej przeciągi.

Ale nie jestem sama. Łu, cudowna Łu, nawet nie można jej nazwać magnesem na ciekawych ludzi, to zupełnie za mało powiedziane, gromadzą się wokół niej jakby nie mieli innego wyjścia. Całe mgławice osobowości, przy nich to i przycupnięcie w kąciku jest przyjemne.

Przycupnięcie. Poglądanie. Podsłuchiwanie.
Także siebie.
A więc jednak czuję.

1 komentarz:

  1. Fantastycznie było poznać Cię na żywo. I strasznie mi miło, że zrobione przeze mnie zdjęcie okazało się być odpowiednie do zamieszczenia tutaj. Nie wiem dlaczego, bo przecież nie znałyśmy się wcześniej, ale czułam że w robieniu zdjęcia tkwiło coś "ważnego". Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś uda nam się spotkać, porozmawiać, może w jakiejś spokojniejszej atmosferze. Trzymam za Ciebie mocno kciuki każdego dnia i wysyłam ciepłe myśli. Pozdrowienia i uściski. Gosia

    OdpowiedzUsuń