fot. Michał
Wszystko dziś doskonale współbrzmi ze sobą.
Zaparzam rano kawę według pięciu przemian, potem długo siedzę w piżamie, w ulubionym (dodam, że jedynym) fotelu, czytam.
Kiedy w końcu się ubieram, siadam na chwilę na stole, gapię się na deszcz.
Wszystko tak, jak ma być. Spokój, a zarazem wyostrzone zmysły.
Przyjemnie.
Każdy z docierających dziś do mnie dźwięków. Wszystkie smaki i zapachy.
Nawet tęsknota za dotykiem.
Wszystko jest niedzielne, listopadowe, moje, właściwe i potrzebne.
... a pod kościołem kobieta rozmawia przez telefon o zakopanym w ziemi płodzie...
końcówka zabija. a taki miły wpis...
OdpowiedzUsuńmiałam Ci to już wcześniej wysłać, ale zapomniałam. Może się jakkolwiek przyda.
OdpowiedzUsuńhttp://sychar.org/