fot. Marta
Rano zdejmuję obrączkę. Od kilku tygodni była na rzemyku, od dziś jest w małym rzeźbionym drewnianym pudełku, w którym kiedyś trzymała biżuterię moja mama.
Nie wiem, czemu właśnie teraz.
Może to efekt niewyspania.
Nim zdążę sobie do końca uświadomić ewentualną powagę chwili, już jestem w połowie drogi do pracy.
Mój mąż nie nosił obrączki - właściwie, od paru lat.
Myślę, że mam już dość tego traumatycznego "bądź mądrzejsza".
Niewiele mi z tego przyszło.
Dzień... kiepski. Trudny. Przeziewany, choć nie przenudzony.
Siostra wpada na krótko - ale dobrze, że jest. Potem jeszcze rozmawiamy przez telefon.
Tokaj szumi lekko, leciuchno. W sam raz.
ja wciąż noszę... chyba powoli już po to, żeby nie zapomnieć czego nie robić...
OdpowiedzUsuń