sobota, 7 września 2013

360

fot. tata

Robię dziś zdjęcia na weselu.
Jest zupełnie inne od naszego, a jednak... po prostu jest też weselem.
To wystarczy, żebym przez większość dnia czuła wielką gulę w gardle.
Do tego mój mąż pisze, że jest rozwalony.
Jakbym była jego koleżanką.
Jakby ta sytuacja w ogóle mnie nie dotyczyła.

Na weselu właściwie poznaję mojego dalszego kuzyna, ostatni kontakt mieliśmy jako dzieci.
Przegadujemy mały kawałek nocy, dziś to ratuje mi życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz