fot. pani Asia
Rano łzy, potem trudna, choć krótka i internetowo-SMS'owa, rozmowa z mężem.
Na szczęście, w pracy dużo zajęć.
I popołudniowe skupianie się na planach, osiągnięciach; na tym, co dobre.
Wieczorem jeszcze poinformowanie kuzynki, że będę sama na jej weselu.
Dam radę. Muszę przecież dać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz