poniedziałek, 23 września 2013

344

fot. mama

Kończę dziś wreszcie cholerne, ciągnące się od tygodnia - a tak naprawdę, od Tamtego Momentu - prasowanie.
Jeszcze tylko znaleźć czas, żeby pochować ubrania, nim siądzie na nich kurz.

(Czas!? Raczej jakiś powód, bo na razie nieustannie przekonuję się, jak ciężko mi przychodzi robienie czegoś tylko dla siebie.)

A kurz zalega wszędzie, naprawdę.
I co jakiś czas trzeba wyrzucić pleśniejące marchewki albo stary kawałek sera.

A zamiast "sera" napisało mi się "serca" i coś w tym jest, coś w tym, kurna, jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz