wtorek, 24 września 2013

343

fot. Irena

Powoli, ale nieubłaganie, zbliża się dzień, w którym zaplanowałam upublicznienie tego miejsca.
(Na razie - nie wierzę - dałam ten link... szefowi. Cóż, nie ustaję w podejmowaniu decyzji, które potem muszę sobie wybaczać.)
Trochę się boję, oczywiście.
Was wszystkich.

Ale przecież nikt mnie już bardziej nie zrani. Przecież nie można niczego wyrwać z miejsca, w którym... niczego nie ma. Nie da się pogłębić dziury zrobionej na wylot.

A z Ireną niewiele tak naprawdę rozmawiamy o moim małżeństwie - i to jest cudowne.

1 komentarz:

  1. Nie bój się ... :)
    Nie wahaj się objąć tego cierpienia i iść przez strach, bo ta droga prowadzi do radości i pokoju serca.
    Życie postawiło mnie w takiej sytuacji jak Twoja 3 lata temu. Wiem jak to jest. Nie jesteś sama :)
    Zapraszam, żebyś mnie odwiedziła :)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń