sobota, 5 lipca 2014

59

 fot. (i obróbka) Marta

Bardzo chciałabym już takie chwile tylko przeżywać. I nie w sensie przetrwania. Patrzeć z miłością, jak mój brat setny raz całuje swoją żonę. (Naprawdę? Mój brat ma żonę?)
Jeszcze nie potrafię. Jeszcze myślę: Boże, jeśli jesteś, spraw, niech im się uda. Są tak dobrani. Jeśli jesteś, spraw, do cholery, niech im się akurat uda.
I jeszcze jest skupianie się właśnie na tym, żeby najbanalniej przetrwać. W kościele uciekam w fotografowanie. Na weselu - w rozmowy z małym chrześniakiem. W gapienie się. Spacerowanie. Tylko ostrożnie z alkoholem, bo wiem, że zmieniłabym znowu w słony każdy smak.

Ale nie chcę, żeby dzisiejszy post był smutny. Winna jestem wam zresztą wyjaśnienie, skąd takie zdjęcie.

Pamiętacie, jak pisałam przed miesiącem o sięganiu, proszeniu, o próbowaniu? O tym, że musisz powiedzieć światu, czego chcesz i tylko wtedy twoje marzenie ma szansę się spełnić?
To nieprawda, że znalazłam wtedy jakąś pracę marzeń. To trochę mniejsza skala... ale również coś bardzo ważnego.
Napisałam wtedy do Agi Jensen, że chcę jedną z jej sukienek. Jeszcze nie wiem, którą, ale wkrótce mam w rodzinie wesele, a na nim chcę się poczuć kobieca i piękna, i...

... ej, no pewnie, że mnie nie stać na te kiecki. I oczywiście, że zapłaciłam. Ale część tej historii pozostanie tajemnicą moją i pewnej miłej Ani.
Ja nie próbuję wam dziś powiedzieć, że macie zasypywać tę firmę prośbami o ich ciuchy w promocyjnych cenach. To nie do końca tak było. I aktualnie mają zresztą kilka promocji...
Ja chcę wam powiedzieć dwie arcyważne rzeczy:
1. Sukienka jest boska, doskonale uszyta i czułam się w niej jak sto pięćdziesiąt procent kobiety, więc choć nie muszę, szczerze polecam wam te ubrania.
A ta rzeczywiście arcyważna...
2. Powiedz światu, czego chcesz. Daj światu szansę, żeby mógł ci to dać. Sięgaj.

Słyszysz, Agni?
Sięgaj.

1 komentarz: