poniedziałek, 7 lipca 2014

57

 fot. A.

Ja naprawdę mam świadomość, że nie mogę tu pisać o wszystkim.
Dlatego ten wpis będzie chyba dość enigmatyczny... ale ochrona prywatności to nie tylko kadr kończący się na linii podbródka.

Odbieram dziś lekcję od życia. Bo będzie ci powtarzane, póki nie przyswoisz.

Zapomniałam o szanowaniu siebie i przez cały dzień odczuwam tego skutki. Tak naprawdę, od wielu miesięcy próbuję się wpasować w czyjś schemat i chyba trochę się zagalopowałam. Stłumiłam intuicję i tylko do siebie mogę mieć żal o skutki.
Tę noc, choć może łatwiej byłoby inaczej, spędzę we własnym łóżku. Przynajmniej tyle mogę zrobić dla siebie.

Cieszy, oczywiście, doskonała kawa. Cieszą wszystkie stany aromatyczne. Wiem już jednak, że za miłym głosem w telefonie może stać żerowanie na naiwności. Niestety, wiem już także, że za zachwytem może kryć się chłód.
Nie chcę, by miarą mojej wartości...
... nie chcę żadnej miary mojej wartości.

Jest na szczęście jedna chwila, w której jest mi naprawdę dobrze z samą sobą.
W Krakowie dziś burza, słońce i deszcz.
Zatrzymuję się na chodniku, zamykam oczy.
Ciężkie ciepłe krople na twarzy, włosach, dekolcie, wysychają, nim zdążą spłynąć.
Nie przynoszą ochłody, nawilżenia. Zarysowują delikatnie moją postać. Pokazują, gdzie jestem.
Sięgam dotąd, dokąd zmieniam drogę deszczu.

1 komentarz: