środa, 30 lipca 2014

34

fot. Justi

Zmęczona, nieprzytomna, senna, opieram łokieć o kolano, wącham moją letnią skórę. Narzucam sobie niemyślenie. Nie umiem wytrzymać tak długo, więc znowu o tym, że zbyt wilgotno w łazience, że trampki nieumyte, naczynia trzeci dzień niepozmywane, paznokcie niespiłowane.
Tyle, że obok tych wszystkich na "nie", jest wiele pięknych i bardzo na "tak". Ważnych, że aż strach o nich pisać.

Odbieram dziś telefon, po którym znowu myślę - więc to rzeczywiście wszystko miało sens. Może głębszy, niż mi się wydaje, na pewno nie w pełni jeszcze przeze mnie objęty.
Podoba mi się aktualne tempo zmian. Wrażenie, że - przynajmniej do pewnego stopnia - to ja je wreszcie narzucam. Że jest całkiem dobrze skorelowane z rytmem mojego oddechu, biciem serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz