piątek, 10 stycznia 2014

235

 fot. Justi

Poczytałam sobie dzisiaj mojego poprzedniego bloga.
Co jakiś czas robię samej sobie tego typu rzeczy, zakładając, że jestem już wystarczająco mocna.
Tamto miejsce powstało, najkrócej rzecz ujmując, dla codziennego tworzenia hymnów na cześć szczęścia, będącego moim udziałem.
Miałam każdym wpisem udowadniać sobie, że szklanka jest do połowy pełna, że mam się ponadprzeciętnie fantastycznie, i że jest tylko coraz, coraz lepiej.

Tak.

No, więc, owszem. Teraz mogę powiedzieć sobie szczerze: jest coraz lepiej.

I ten blog właściwie powstał także właśnie po to.
A już na pewno nie po to, żeby móc wystartować z nim w jakimś konkursie... ale owszem, zgłosiłam się. Jeszcze wczoraj w nocy, namówiona przez jedną fajną dziewczynę.
I pewnie za jakiś czas będę musiała poprosić o SMSy, ale dziś nie chcę o tym.

Dziś o tym, że nie jestem jeszcze wystarczająco mocna, żeby móc wspominać tamto poprzednie życie. Owszem, już coraz trudniej mi uwierzyć, że było faktycznie moim udziałem. Nie chodzi o to, że wolałabym je przekreślić, nie - ale też nie mam już potrzeby wracania. Co nie znaczy, że przy niektórych słowach takiej 7 miesięcy młodszej Agni nie ściśnie mi się serce.

A o serce trzeba dbać!
Spotykam się więc z jego rzetelną rehabilitantką, kochaną Justi, której wreszcie mogę opowiedzieć parę ważnych rzeczy z ostatnich tygodni.
Jest taka cudowna... taka wierna. Wspiera mnie ciągle, ze wszystkich sił. Tak, jak wspierała nasze małżeństwo, tak teraz tę nową drogę. Kręci nosem na moje zawahania. Każe bardziej w siebie wierzyć.

od kwadransa próbuję zakończyć ten post
raczej uciekam od banałów, ale...

muszę:

dobrze mi.

1 komentarz:

  1. Nie znam Cię, a i tak Cię polubiłem ;P
    Od kilku dni zbierałem się, żeby Cię skomentować, ale co ja Ci mądrego mogę napisać. Żadnych rad ode mnie nie dostaniesz (podejrzewam też, że żadnych rad nie oczekujesz), bo nawet jeśli bym spróbował coś napisać, to i tak było by to jedynie teoretyzowanie ;>
    Widzę, że jesteś coraz mocniejsza, że nabierasz dystansu, a przede wszystkim coraz bardziej uśmiechają Ci się oczy (choć bywają i gorsze dni)
    3mam kciuki za Ciebie — znalazłem Cię chyba w październiku, ale niedawno potrzebowałem Cię dla kogoś odszukać.
    Dziękuję, że mogę być twoim znajomym przynajmniej przez ekran ;)
    A jakbyś potrzebowała kiedyś zrobić fotę — to te z biodra, albo te ze statku (z krzywym horyzontem) robię najlepsze :)
    g.

    OdpowiedzUsuń