poniedziałek, 30 grudnia 2013

246


fot. Ola

Budzi mnie delikatny męski głos:
- O, to pani...
Powoli otwieram oczy...
- O nie! O nie, o nie, o nie!!! Znowu!!! Czemu mnie pan nie obudził!?
Oj, dostaje się biednemu kierowcy za to, że przespałam wszystkie przystanki...
Słuchajcie, naprawdę. Wszystkie.
Obudziłam się, kiedy facet po prostu skończył kurs i zaparkował. Gdyby nie rozejrzał się przed wysiadaniem, mogłabym wkrótce potem mieć tam mały zawał.
Wylatuję z tego busa, pędzę przez pół miasta, piszę szefom SMSa pełnego skruchy, no bo spóźnię się dość sporo, od jednego przychodzi odpowiedź:
:D:D:D
Sama zaczynam się głośno śmiać.

A po pracy idę do lumpa po zielony t-shirt i wychodzę z różowym dywanem.
Z drugiego lumpa - z zielonym, ale żakietem. Szczerze mówiąc, dość brzydkim, wzruszył mnie po prostu. Te okrutne poduszki w ramionach, szpetnie szpiczasty kołnierz... nie wiem, czy to dziwactwo kiedykolwiek założę.
Przegapiam w ten sposób dwa busy, w trzecim natomiast uparcie trzymam oczy otwarte, starczy przygód na dziś.
No i nadal nie mam przebrania na jutro.
Muszę się czegoś napić. Nie, nie jutro. Teraz.

2 komentarze:

  1. ojj, jak ja dawno nie byłam w grzebolu. Samotnie to ja nie lubię. Jak będziesz w Krk to musimy się razem wybrać i poszperać troszeczkę:D Szampańskiej zabawy Agni :D

    OdpowiedzUsuń