poniedziałek, 16 grudnia 2013

260

 fot. Dominika

Jak widać, nie idę w ilość (pikseli), a jakość (relacji).

Dzielnie ruszam dziś na świąteczne zakupy... i padam na trzecim zakręcie. Może to sprawia po prostu tłum w galerii handlowej, ale nagle czuję, że tak naprawdę, kompletnie nie mam na to sił. Że nie dam rady.
Zaciskam zęby, bo nie bardzo jest przecież inne wyjście, i po prostu zmieniam pole walki. Galeria nie dla mnie, zanurzam się w zapachy kaw, przeglądam stare pojemniki, do tego sms, idealnie w punkt - krótkie pytanie, czy wszystko u mnie dobrze, bo ktoś właśnie o mnie pomyślał.
I już trochę łatwiej, a w końcu po prostu dzwonię do Dominiki, dostaję obiad, papierosa, jakiś likier, płytę przesłuchaną przez nią 80 razy, więc tym cenniejszą, i jedwabny szalik, i tyle uwagi, ciepła, zwyczajności... że nie sposób się nie zregenerować.

Wracam z tobołami i z muzyką w uszach, i przychodzi mi do głowy, że może jednak zrobię parę świątecznych kartek... i robię je... wiecie? Są... zrobiłam kartki na Święta i kupiłam prezenty.

A na śniadanie pożuję beton.

2 komentarze: