środa, 27 listopada 2013

279

 fot. mia mama

Nie wiem, skąd ta ironiczna mina. Zdjęcie jest zrobione krótko po tym, jak - o czym fejs już wie - wygrywam sobie płytę w radiu Zet Chilli (wolałam jego starą nazwę, ale muzykę wielbię niezmiennie). Co jakiś czas wygrywam sobie w różnych miejscach książki i płyty. O, albo poduszkę. Albo koszulkę. To jest fajne.

Wyjmuję dziś z paczkomatu Myśliwskiego i Klimko - Dobrzanieckiego. Potem gotuję kawałek kalafiora. Teraz piję koktajl bananowy.
Czy jest coś ważniejszego? Od książek i smacznego jedzenia? Naprawdę? Spróbujcie mnie przekonać!..
Mati dał mi wczoraj trochę prošku w plastikowej butelce po wodzie "Jana". Istne złoto Kairu.
I to, że w ogóle jest sobie taki Mati. Że są sobie inni. Że z głośników mojego własnego laptopa płyną leniwe dźwięki, że mała kotka zwija się nocą w kłębek przy mojej poduszce.
Dziś znowu myślę, że nie ma ważniejszych spraw.

Aha - jeśli nie macie nic ciekawszego do roboty, wpadnijcie jutro na 18:00 tutaj. Będzie można posłuchać Mariana Hudka i spotkać Agni. Marian Hudek chodzi po górach, a Agni prowadzi bloga, wszystko jest kwestią priorytetów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz