fot. Romina
A więc można uśmiechać się tylko połową twarzy, hm...
... no i odkrywam dziś nowe imię. Dopiero po powrocie do domu dowiaduję się, skąd najprawdopodobniej przyszło do głowy rodzicom tej dziewczyny.
Przez całe liceum, codziennie jeździłam pociągiem - i do szkoły, i z powrotem. Często wracałam nocą.
Dziś w trakcie podróży zaczytuję się w książkę, a kiedy na chwilę podnoszę wzrok, za oknem niewiele widać, w ciemności tylko migają pojedyncze światła i nagle wraca do mnie jakiś moment z tamtych, po prostu jeden z wielu identycznych.
To trwa krótko, może jedną sekundę, ale móc przez jedną sekundę znowu mieć 17 lat i tak niewiele za sobą - czy to nie cudowne?
Wracać do pokoju z biblioteczką pamiętającą jeszcze szkołę średnią mojej mamy... a w perspektywie jako największy życiowy dramat mieć to, że jutro rano jakiś Paweł znowu na mnie nie spojrzy...
piękne mgnienie oka :-)
OdpowiedzUsuń