poniedziałek, 30 września 2013

337

fot. mama

Ten blog ma już kilku czytelników, a jednak żadnych komentarzy.
Zastanawiam się, dlaczego.

Dlaczego?
Odpowiecie mi?

Chciałabym, żebyście komentowali. Wkrótce będę z tymi zdjęciami bardziej tu, niż na fb, a tam i lubicie, i opiniujecie...
Róbcie to też tutaj.

Zwłaszcza od 2 października.

Jutro minie miesiąc.
Będę mogła sobie pomyśleć: przeżyłam miesiąc bez niego.
Ciekawa jestem, jak się z tym poczuję.

8 komentarzy:

  1. Jestem prawie od początku. Tu, ale i w kilku innych podobnych miejscach dawno temu. Wypadłam z rytmu i zgubiłam swoje konto. Muszę założyć nowe. Pozdrawiam Szamanka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę Ciebie nie rozumiem. Po co to piszesz? On (Twój mąż) też to czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja troche Twojego wpisu Anonimowy nie rozumiem...To osobisty blog Agni..jej sposób na radzenie sobie z sytuacją...czasami człowiek musi coś robić aby nie zwariować...a mąż...hm cóż, jeżeli czyta, to też jego prywatna decyzja...nie musi czytać przecież...nie ma przymusu

      Usuń
    2. Piszę to dla siebie.
      I nie przeszkadza mi, że mój mąż to czyta. Przecież, w pewnym sensie, on to wszystko wie. Poznał mnie przecież najbardziej ze wszystkich, nasze małżeństwo powstało z wielkiej bliskości. I nadal nie widzę potrzeby udawania i ukrywania czegokolwiek - zwłaszcza przed nim.
      Piszę to dla siebie. To mój sposób radzenia sobie. Po prostu.

      Usuń
    3. Jest tylko jedna odpowiedź na zadane wyżej pytanie: "BO TAK!". Ewentualnie, bardziej filozoficzny wariant: "BO MOGĘ!"

      Ech... Jestem gdzieś tak od połowy (to znaczy od kota ;-P). Nie komentowałam nigdy, bo... Nie znam takich mądrych słów.
      Poza tym - miałyśmy się spotykać a ja jak zwykle, czasu brak, więc i wstyd...
      Niemniej niemal codziennie a jeżeli nie codziennie to co drugi dzień myślę sobie o tym, że sobie radzisz. na swój włąsny, totalnie pokręcony, ale za to bardzo Agnieszkowy sposób. Radzisz sobie. I to jest najważniejsze.

      Usuń
  3. Dzisiaj odkryłam Twojego bloga, i muszę powiedzieć, że bardzo mnie poruszył. Wciąga i skłania do refleksji. Odważna z Ciebie kobieta.. i bardzo piękna, naturalnie piękna, nie mogę się napatrzeć. Wychowałyśmy się na tej samej wsi ;), pomimo że się nie znamy, Twoja historia bardzo mnie przejęła. pozdrawiam 3maj się

    OdpowiedzUsuń
  4. I dla mnie to co robisz jest megaaa.... gdyby wszyscy ludzie mieli tak poukładane w główce jak ty to nie potrzebne by były antydepresanty:) wiedz, że pomagasz nie tylko sobie ale i wielu innym osobą w podobnej sytuacji... może właśnie tworzysz nowy sposób na życie, z którego będą korzystały miliony :)))

    OdpowiedzUsuń