czwartek, 26 września 2013

341

fot. Damian

Jestem schizofreniczką.
Wczoraj sztuczny był nawet taki pół-uśmiech, a wieczór upłynął naprawdę ciężko.
Dziś na zdjęciu śmieję się szczerze - i czuję całkiem dobrze, mimo porannego spotkania z mężem.
Było zresztą miłe, spokojne, kulturalne.
Dwoje lubiących się ludzi...
... szkoda... Boże, naprawdę szkoda...

Dostałam porcję wsparcia rano, co rozbawiło mnie, bo można było odnieść wrażenie, że wybieram się na jakąś ciężką walkę.
Kurcze, ale przecież prawie tak było!
I fajnie, że się tym ktoś przejął.

A poza tym, afirmuję sobie mannę z nieba, bo bez niej nie dociągnę do końca miesiąca... i manna faktycznie się sypie. I niech ten strumień nie wysycha, jeszcze tylko parę dni i wypłata, uff.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz