czwartek, 20 marca 2014

166

 fot. mia mama


Spotkania, ludzie, muzyka, kotka, zaproszenia, zdjęcia, teatr, to wszystko, o czym tu pisałam, to było i jest prawdziwe, tym żyję, dzięki temu żyję, przez to żyję i żyję dla tego, ale to tylko 365 agni, a mnie jest sporo więcej, wiecie?

Myślę, że jakoś się trzymałam przez te pół roku, a nawet wzmacniałam, utwardzałam jak beton, ale nie zbetoniona jeszcze jestem doszczętnie, a nawet zupełnie miękka, co zresztą wolę, bo wrażliwość jest, wierzę, choć trudna - niezbędna.

I to wzmacnianie, skupianie na Całej Reszcie było mi bardzo potrzebne, przydało się, czuję to w sobie i lubię to, co zrobiło to ze mnie, cieszę się z tego bloga, powstałego ze wstydu i mającego chyba też zawstydzać.

Przyszło mi się jednak dziś zmierzyć z tym, co się dzieje tak naprawdę, dogoniło mnie wczoraj, które wykreowało dzisiaj i trzeba było wreszcie o tym, niestety, pogadać.

Zupełnie nie tak miało być. Po prostu jest zupełnie nie tak, jak myślałam, planowałam, marzyłam (...iśmy?). I właśnie dlatego dziś płaczę. Znowu czuję wstyd.

Nie jestem pewna, czy formuła tego bloga przez jakiś czas nie będzie nieco inną, nie wiem, ale właściwie podjęliśmy już decyzję, która jednak nie była dla mnie oczywistą i teraz nie bardzo chce mi się pisać o kotce, muzyce, wszystkim, co pozwala mi oddychać i się śmiać, a jednak nie jest w stanie sprawić, że nie zapłaczę.

Boli. Kiedy życie kopie w dupę, bolą zęby od upadania na ryj.

2 komentarze:

  1. Słyszę, że boli. Ściskam Cię.
    Dla mnie Twój blog, to nie te opowieści, ale zdjęcia właśnie. Bo jak sama napisałaś -> "Dzięki temu wiem, że zawsze jest ktoś obok mnie."
    Jak człowiek wrażliwym jest, to i dupa boli, i zęby się traci; jakimś cudem odrastają. Byle nie zgorzknieć w procesie odrastania, za co trzymam kciuki najmocniej jak umiem.

    OdpowiedzUsuń